Dzisiejszy świat jest nastawiony na rozwój i tego samego oczekuje od ludzi, by się dostosowywali. Do niedawna było tak, że lekarz był wyrocznią w kwestii zdrowia i jeśli podawało się dziecku szczepionkę to zwykle lekarz musiał mieć rację.
Niestety obecnie czasy się bardzo zmieniły świadomość ludzi również. Dzieje się tak dlatego, że nagle od jakiegoś czasu pojawił się wysyp dzieci z autyzmem, z cukrzycą czy padaczką. Szczególnie dziwne było to, że dziecko, które dotychczas rozwijało się naprawdę wspaniale, po szczepionce rozwój się zatrzymał. Potem rodzic idzie z dzieckiem do lekarza i słyszy, że to nie od szczepionki tylko zbieg okoliczności, a dziecko ponownie trzeba zaszczepić. No dobrze, kolejna szczepionka i dziecko ma bezdech. I znowu słyszy rodzic, że to zbieg okoliczności. W takiej sytuacji rodzic zaczyna liczyć, ze owych zbiegów okoliczności jest coraz więcej i się wycofuje ze szczepień.
Potrzeba bycia kochanym rodzica – czy i jak szkodzi dziecku?
Trudno się dziwić takiej osobie, która już ma w domu okaleczone dziecko, które choć naprawdę nie funkcjonuje i ciągle choruje, że się buntuje, tym bardziej, że dla lekarza owo dziecko jest okazem zdrowia gotowym do kolejnego szczepienia. Gdyby lekarze nie traktowali rodziców jak debili, którzy nic nie wiedzą, tylko fachowo i uczciwie odchodzili do NOP to ludzi szczepiących dzieci byłoby więcej. Tymczasem coraz częściej występujący NOP czyli Niepożądany Odczyn Poszczepienny, traktowany jest jak przypadek, głupi zbieg okoliczności a dziecko, które chodziło i mówiło nagle siedzi i się buja, nie ma kontaktu z nikim, dopadło coś, co wystąpiło z niejasnych przyczyn.
Zwykle podejście lekarzy jest takie, że dziecko jest zdrowe i gotowe do kolejnych szczepień. Paradoksalnie szczepionka wycofana z obiegu przez samego producenta, bo jest szkodliwa, do wyczerpania zapasów musi być wstrzykiwania dzieciom. To wszystko składa się na fakt, że ludzie unikają szczepień.
Ludzie nie chcą się szczepić, bo są niedoinformowani. Wynika to po prostu z niewiedzy.